– Jadąc do Chin musisz liczyć się z tym, że w sypialni raczej masz podsłuch, a może i kamerę – mówi Tomasz Sajewicz wieloletni korespondent z Azji. Dziennikarz w rozmowie z Piotrem Witwickim wspominał swoją pracę w Chinach i opowiadał o tym, jak wygląda tamtejsza rzeczywistość, o której wielu z nas nie ma pojęcia. Ukryte kamery czy podsłuchy są tam codziennością, nawet w hotelach, w których nocują dyplomaci. Władze nie potrzebują specjalistycznego sprzętu, by inwigilować każdego na terenie kraju. Wystarczy telefon komórkowy.